19 stycznia 1947 r. odbyły się w Polsce wybory do Sejmu Ustawodawczego. Oficjalnie na blok partii demokratycznych z komunistyczną Polską Partią Robotniczą (PPR) na czele padło ponad 80 % głosów. Wyborom towarzyszył wszechobecny terror, a nad „prawidłowością” wyborów czuwali sowieccy doradcy.
Jednym z punktów obrad konferencji w Jałcie, która odbyła się w dniach 4-11 lutego 1945 r., była kwestia przyszłości Polski. W jej wyniku państwo polskie pozostało w sowieckiej strefie wpływów.
Jedno z postanowień przywódców Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego przewidywało jednak przeprowadzenie w Polsce „wolnych i nieskrępowanych wyborów w możliwie najszybszym czasie”, w których „będą miały prawo uczestniczenia i wystawiania kandydatów wszystkie partie demokratyczne i antynazistowskie”. Polscy komuniści skupieni w PPR, zdając sobie sprawę z braku faktycznego poparcia w społeczeństwie, starali się odwlec w czasie termin wyborów parlamentarnych. Jednocześnie w kraju zapanował wszechobecny terror. Opuszczone cele w niedawnych niemieckich więzieniach zapełniały się polskimi patriotami, którzy nie godzili się na instalację władzy komunistycznej.
Sprawdzianem dla władz komunistycznych było referendum z 30 czerwca 1946 r., którego wyniki zostały sfałszowane przy ogromnym wsparciu „specjalisty” w tym zakresie płk. Arona Pałkina z sowieckiej bezpieki. Władza mogła funkcjonować tylko dzięki wsparciu zarówno sowieckiego i rodzimego aparatu bezpieczeństwa.
Referendum dało pretekst do przesunięcia terminu wyborów do parlamentu. Dzięki temu PPR uzyskała czas potrzebny do walki z realnym przeciwnikiem politycznym, jakim było Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL).
Termin wyborów ostatecznie został ustalony na 19 stycznia 1947 r. Władze komunistyczne rozpoczęły szeroką akcję propagandową mającą na celu nakłonienie społeczeństwa polskiego do głosowania na Blok Stronnictw Demokratycznych, z PPR na czele.
W akcji również wziął udział aparat bezpieczeństwa oraz wojsko z powołanymi w tym celu grupami ochronno-propagandowymi, których podstawowym zadaniem było terroryzowanie ludności. Władze posuwały się do rozbijania spotkań wyborczych PSL, aresztowania ich działaczy, a nawet do morderstw.
Przyjmuje się, że do czasu ogłoszenia wyborów zostało zamordowanych około 150 osób, wśród nich znaleźli się nawet kandydaci na posłów. Według oficjalnie ogłoszonych i sfałszowanych danych, na Blok Stronnictw Demokratycznych padło 80,1 % głosów, PSL miał zdobyć tylko 10,3 %, choć zdaniem jego działaczy faktyczne poparcie przekraczało 60 %.