Strona główna » Wyskoczył z płonącego samolotu i wylądował tuż obok niemieckiego lotniska. Czy złapali go naziści?

Wyskoczył z płonącego samolotu i wylądował tuż obok niemieckiego lotniska. Czy złapali go naziści?

przez Dignity News
Polscy piloci w czasie II wojny światowej znani byli z niezwykłej zajadłości i skuteczności w walce przeciwko niemieckiemu lotnictwu. Jednym z takich ludzi był Tadeusz Kotz, który łączył ryzykanctwo z niezwykłymi umiejętności. 

Tadeusza Kotz po wstępnej edukacji w Polsce związał swoje dalsze kształcenie z karierą wojskowego pilota. Gdy 1 września 1939 r. III Rzesza  napadła na Polskę  i rozpoczęła  II wojnę światową, przebywał we Lwowie  jako pilot 161. eskadry myśliwskiej polskiego lotnictwa.

Z Polski do Francji i Wielkiej Brytanii

Walczył z Niemcami do 17 września, gdy wojska Związku Sowieckiego dołączyły do sojuszniczej hitlerowskiej armii i zaatakowały Polskę od wschodu. Wtedy to udał się do Rumunii, a następnie Jugosławii i Grecji. Z państwa Hellenów odpłynął statkiem do Francji, gdzie  chciał nadal walczyć z Niemcami. Niestety Francuzi padli pod naporem niemieckiej machiny wojennej i Kotz udał się do ostatniego przyczółka – Wielkiej Brytanii.

W Anglii znalazł się w czerwcu 1940 r. i postanowił wejść w polskie struktury lotnictwa wojskowego, działające w ramach brytyjskich Royal Air Force. Dołączył do 317. Dywizjonu Myśliwskiego „Wileńskiego”. W ramach tej jednostki latał nad Francję i zestrzelił wiele niemieckich samolotów. Przyniosło mu to awans na dowódcę jednej z eskadr Dywizjonu 308.

Pod nosem Niemców

Wydawało się, że dobra passa skończyła się w lutym 1943 r. Wtedy to koledzy-piloci Tadeusza Kotza zorientowali się, że ten nie wrócił z lotu, ale żaden z nich nie widział, by zestrzelono ich przyjaciela.

Okazało się, że został trafiony. Jego samolot się zapalił, a sam Kotz musiał z niego wyskoczyć na spadochronie. Wylądował nieopodal opanowanego przez Niemców lotniska Saint  Omer. Otrzymał jednak pomoc francuskiego ruchu oporu i udało mu się przemierzyć Francję, Pireneje, Hiszpanię, by w końcu dostać się na terytorium Brytyjczyków, do Gibraltaru. Stamtąd jego droga  wiodła znowu na Wyspy Brytyjskie.

Dowódca słynnego dywizjonu

Kotz po powrocie trafił do słynnego, polskiego, Dywizjonu 303, który napsuł wiele krwi niemieckim pilotom, m.in. podczas Bitwy o Anglię w 1940 r. Wkrótce przejął tam dowodzenie.  Pod jego dowództwem angielskie maszyny z polskimi pilotami w kokpicie brały udział w desancie aliantów w Normandii w 1944 r.

Polski pilot we wrześniu 1944 r. skończył służbę w powietrzu z imponującymi wynikami. 190 raz pojawił się nad  nieprzyjacielskim niebem. 105 razy latał w celach operacyjnych, np. osłona floty morskiej czy poszukiwanie rozbitków. Łączny czas lotów bojowych to 531 godzin.

Tadeusz Kotz zmarł w wieku 94 lat, 3 czerwca 2008 r. w Colingwood w Kanadzie.

Może cię rówież zaintersować