Mariawityzm jest chrześcijańskim wyznaniem, a zaliczamy go do oryginalnej, wyłącznie polskiej specyfiki. Jego początki wiążą się z postacią kapucyna Honorata Koźmińskiego i zakonnicy Marii Franciszki Kozłowskiej. Po powstaniu styczniowym (1863 r.), wobec antykatolickiej polityki rosyjskiej ten pierwszy zaczął organizować tajne zgromadzenia zakonne, zwane „skrytkami”, a Kozłowska w wyniku swych objawień pod koniec XIX w. doprowadziła do rozwoju odrębnego, i ostatecznie nieuznawanego przez Watykan wyznania.
W czasie drugiej wojny światowej mariawici, licznie reprezentowani w okolicach Mińska Mazowieckiego udzielili wydatnego wsparcia Żydom, choć mówimy o małej religijnej wspólnocie, liczącej przed 1939 r. zaledwie 50 tys. osób. Pomagający Żydom pochodzili z Jędrzejowa, Wiśniewa i Cegłowa.
Mieszkająca samotnie w Jędrzejowie siostra Makryna (Natalia Siuta), która pełniła w tej miejscowości funkcję strażniczki i gospodyni mariawickiej kaplicy, podjęła w 1942 r. współpracę z Radą Pomocy Żydom Żegota. Spotykała się z jej aktywnym działaczem Julianem Grobelnym (1893-1944) – pierwszym przewodniczącym „Żegoty”. Pomagała ludności żydowskiej, nosząc jej żywność i pieniądze. Grobelny mieszkał wówczas pod fałszywym nazwiskiem w Cegłowie, przy drodze prowadzącej na Jędrzejów. Siostra osobiście ratowała m.in. krewnych prof. Ludwika Landaua (1902-1944), którego wydane po wojnie „Kroniki lat wojny i okupacji” cieszyły się wielkim uznaniem czytelników. Ocaliła ponadto życie Janowi Himilsbachowi (1931-1988) – popularnemu w PRL aktorowi-naturszczykowi.
Pomocy udzielał także w pobliskim Wiśniewie ks. Wawrzyniec hr. Roztworowski. Znajdowała się tam duża i prężna mariawicka parafia oraz klasztor. Jego syn po wojnie wspominał: „Nieraz widziałem tych, co wynosili z kuchni jedzenie Żydom. A oni przychodzili tak nieśmiało, delikatnie, ja im to pamiętam. Świetnie potrafili wyczuć, kiedy można było przyjść, kiedy jest bezpiecznie, też żeby nam nie zaszkodzić”. Również i tu działała siatka Grobelnego, a on sam czasami odwiedzał tę parafię. Ks. Roztworowski był ponadto zaprzysiężony w Armii Krajowej, a w podziemiach kościoła działał szpital dla okolicznych partyzantów. Podobną rolę tak dla Żydów, jak dla partyzantów odgrywał klasztor mariawicki w okolicznym Cegłowie.
Obecnie na terenie Polski żyje około 25 tys. wyznawców mariawityzmu.