205 lat temu zmarł Tadeusz Kościuszko, wybitny żołnierz i inżynier. W reakcji na wieść o jego śmierci katolicy, luteranie, kalwiniści, Żydzi i muzułmanie odprawili w Polsce żałobne nabożeństwa. Do dziś pamięć czynów Kościuszki jest żywa również w USA, na Białorusi oraz Litwie.
Urodził się 4 lutego 1746 r. w Mereczowszczyźnie (ob. Białoruś) w rodzinie szlacheckiej. Kształcił się w Korpusie Kadetów Szkoły Rycerskiej. Uzyskał stopień kapitana i wyjechał do Paryża, gdzie uczył się na Akademii Malarstwa i Rzeźby. Po pierwszym rozbiorze I Rzeczypospolitej zdecydował się wesprzeć Amerykanów w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. W 1776 r. Kongres przyjął go jako inżyniera i pułkownika do armii. Zbudował fortyfikacje pod Billingsport, mające chronić Filadelfię przed brytyjskim desantem. Sławę przyniosły mu umocnienia na wzgórzu Bemis Heigths pod Saratogą, które przyczyniły się do pokonania angielskiego korpusu w 1777 r. W efekcie powierzono Kościuszce m.in. ufortyfikowanie słynnego fortu West Point. Po zakończeniu wojny otrzymał od G. Waszyngtona szablę z napisem: „Ameryka z Washingtonem swojemu przyjacielowi T. Kościuszce”.
Po ośmiu latach pobytu w Ameryce powrócił do ojczyzny i został generałem majorem w wojsku polskim. Gdy w 1792 r. Rosja najechała na Rzeczpospolitą, za waleczność uzyskał Order Virtuti Militari. Po przegranej wojnie w obronie Konstytucji 3 Maja nie załamał się i już w marcu 1794 r. w Krakowie ślubował walkę o niepodległość, a następnie dowodził walką z dwoma ówczesnymi mocarstwami – Rosją i Prusami. Zwycięstwo pod Racławicami stało się symbolem polskiego bohaterstwa, a Kościuszko był uwielbiany przez Polaków, również z uwagi na uniwersał regulujący kwestie chłopskie. Po klęsce pod Maciejowicami dostał się do niewoli i był więziony w Petersburgu. Odzyskawszy wolność, wyjechał do USA, gdzie witano go jak bohatera, następnie do Francji, gdzie wsparł także tworzenie Legionów Polskich.
Zmarł 15 października 1817 r. w Solurze w Szwajcarii. Pochowano go na Wawelu, zaś wdzięczni rodacy usypali w Krakowie kopiec jego imienia. William H. Harrison, późniejszy prezydent USA, powiedział w Kongresie, że sława Kościuszki „trwać będzie dopóty, dopóki wolność panować będzie nad światem”.