Po niemieckiej i sowieckiej napaści na Polskę i zajęciu jej terytorium zarówno władze III Rzeszy, jak też Związku Sowieckiego prowadziły politykę zmierzającą do pełnego i trwałego podporządkowania podbitych ziem. W tym celu, w opinii najwyższych czynników politycznych obu totalitarnych krajów, należało fizycznie wyeliminować polską warstwę przywódczą. Niemcy podczas Akcji AB, która miała miejsce na obszarze Generalnego Gubernatorstwa, zgładzili zostało 3 tys. osób reprezentujących najlepszą część polskiego narodu. Eliminacja fizyczna rozpoczęła się w maju 1940 r., a skończyła w lipcu tego roku.
Akcja AB, czyli Ausserordentliche Befriedungsaktion (Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna), była kontynuacją eksterminacji Polaków prowadzonej na przedwojennych ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy. Tam nosiła nazwę Intelligenzaction. Oba zbrodnicze plany w początkowym okresie okupacji, w ramach „pierwszego uderzenia”, miały doprowadzić do wyeliminowania: działaczy politycznych, wyższych urzędników, oficerów różnych formacji, inteligencji twórczej, duchowieństwa, nauczycieli, lekarzy, weterynarzy, kupców i przemysłowców, właścicieli ziemskich (ziemian), a także działaczy lokalnych władz samorządowych, czy wybijających się członków organizacji, nawet tych, którzy byli rolnikami. Akcję AB prowadzono w sposób systematyczny, mając do dyspozycji uprzednio przygotowane listy proskrypcyjne. Wyroki śmierci wykonywały na początku dwie formacje: Einsatzgruppen (operacyjne grupy bezpieczeństwa) i Selbschutz. Ta ostatnia nazywana jest w literaturze przedmiotu „specjalną grupą terrorystyczną”.
Niemcy, planując likwidację szeroko rozumianej polskiej elity, obawiali się zarazem wzrostu działalności podziemnej. W marcu 1940 r. dowódca Sipo i SD w dystrykcie warszawskim – Standarführer Josef Meisinger – wyrażał swoje obawy na ten temat: „W ciągu ostatnich dni organizacje tak silnie się rozwinęły, że nasza kontrola jest teraz znacznie utrudniona i powstaje obawa, że pewnego pięknego dnia organizacje te faktycznie zaleją nas, jeżeli w ciągu najbliższych dni nie przejdziemy do ataku na wielką skalę, który umożliwiłby nam przynajmniej zlikwidowanie przywódców, względnie pojedynczych organizacji”. Hitler podkreślał zaś, że „potrzebuje spokoju na wschodzie”. Do Hansa Franka pisał wprost: „niech pan dołoży starań, żeby było tam [w Generalnym Gubernatorstwie] zupełnie cicho”. „Cisza” ta była rzeczywiście wówczas Niemcom potrzebna, ponieważ na maj planowali atak na Francję, Belgię i Holandię. Chcieli wykorzystać zatem fakt, że oczy społeczeństw europejskich będą wówczas zwrócone na teatr walki w Zachodniej Europie, a to oznaczało mniejsze zainteresowanie tamtejszych opinii publicznych sprawami dziejącymi się na obszarze Generalnego Gubernatorstwa.
Kluczową rolę w dziejach Akcji AB odegrała konferencja w sprawie „nadzwyczajnych posunięć koniecznych dla zabezpieczenia spokoju i porządku w Generalnym Gubernatorstwie”, która odbyła się w Krakowie 16 maja 1940. Udział w tym spotkaniu wzięli m.in.: Hans Frank, Krüger, Streckenbach, dr Arthur Seyss-Inquart (szef rządu GG), dr Josef Bühler (sekretarz stanu w rządzie GG) oraz pułkownik Rudolf Friedrich Müller (dowódca policji porządkowej w GG).
Z góry założony plan eksterminacyjny, a także obawy polityków niemieckich o aktywizację polskiego podziemia spowodowały więc, że celem Akcji AB miało być jednoczesne wyeliminowanie elity i członków ruchu oporu. Symbolem martyrologii obu grup stały się położone na północy-wschód od Warszawy Palmiry. Oddalone są od stolicy o około 30 km. Zginęło tam około 1700-1800 polskich obywateli. Miejsc takich było jednak więcej, a znajdowały się one tuż pod Warszawą – np. Las Kabacki, Las Sękociński i Wolka Węglowa. W odniesieniu do zbrodni w nich popełnionych mówiono po wojnie o „egzekucjach pierścienia warszawskiego”.
Najcięższe represje spadły na Warszawę jako najsilniejszy ośrodek sabotażowo-dywersyjny polskiej konspiracji. Przed egzekucjami wiele osób zawożono najpierw do więzienia na Pawiaku. Było ono wówczas najlepiej przygotowanym organizacyjnie, lokalowo i represyjnie miejscem służącym torturowaniu i przetrzymywaniu więźniów politycznych. To właśnie stąd ciężarówkami wywieziono więźniów do Palmir. Żeby nie wywoływać wśród nich paniki, a tym bardziej buntu, perfidnie pozwolono im mieć ze sobą w podróży bagaże i dokumenty. Mówiono im, że jadą na roboty przymusowe do III Rzeszy lub do obozu koncentracyjnego. Dzięki polskiej strażniczce więziennej na Pawiaku – Janinie Gruszkowej, która wykazała się patriotyczną postawą, udało się wynieść poza jego mury listę więźniów wywiezionych do Palmir 20 czerwca 1940. Wśród więźniów znalazło się wielu czołowych reprezentantów polskiego życia politycznego, społecznego i kulturalnego, na czele z Maciejem Ratajem, Mieczysławem Niedziałkowskim, Januszem Kusocińskim czy Haliną Jaroszewiczową.
Skutków Akcji AB nie sposób rozpatrywać w kategoriach materialnych. Najlepiej istotę niepowetowanych strat związanych z masową eksterminacją polskiej warstwy przywódczej oddaje cytat z książki Marii Rutkowskiej i Edwarda Serwańskiego, poświęconej polskiej inteligencji w niemieckich planach ludobójstwa: „Te niespełnione, często dopiero zapoczątkowane żywoty twórcze – pełne nadziei i pragnień, ogromnych możliwości, wręcz nieokreślonych perspektyw rozwojowych, najdotkliwiej określają straszliwość ciosów zadanych kulturze polskiej”.