Łódź z włókiennictwa znana jest w Polsce do dziś. Jedną z najważniejszych osób, która budowała łódzki przemysł jest Niemiec, Karol Wilhelm Scheibler. Jak został łódzkim królem bawełny?
Karol Wilhelm Scheibler już od dzieciństwa miał wiele wspólnego z włókiennictwem. W Nadrenii fabryką sukna kierował jego ojciec. Gdy miał 18 lat, Karol został dyrektorem przędzalni swojego wuja. Odwiedzał firmy związane z włókiennictwem w całej Europie. Przyniosło mu to niebywałe doświadczenie i kontakty. Ponadto miał talent do robienia biznesów.
Jako dorosły człowiek najpierw osiadł pod Wiedniem, lecz po Wiośnie Ludów w 1848 r. przeniósł się na ziemie polskie do Ozorkowa, które znajdowały się pod rosyjskim zaborem. Polska w wyniku przemocy sąsiadów utraciła niepodległość w 1795 r. Prowadził tam fabrykę włókienniczą swojego wuja. i szybko awansował na stanowisko dyrektora. Przeprowadził rozbudowę i modernizację fabryki, pracując w niej do 1854 r.
Budowa włókienniczego imperium
Wcześniej, bo w 1853 r. podpisał umowę z miastem Łódź (polskie intensywnie rozwijające się wówczas miasto, znajdujące się wtedy w zaborze rosyjskim). Zakładała ona wybudowanie w ciągu dwóch lat fabryki m.in. z przędzalnią i tkalnią przy łódzkim Wodnym Rynku. Przedsięwzięcie było bardzo kosztowne. Część pieniędzy na nie Scheibler uzyskał po ożenku z Anną z Wernerów, której posag wynosił dwa razy tyle, co oszczędności przedsiębiorcy. Finansowanie budowy fabryki wsparł również własnymi pieniędzmi i kredytami. Przyniosło mu to sukces. W 1855 r. w Łodzi stanęła całkowicie zmechanizowana przędzalnia bawełny. Kolejno powstawały magazyny i następne przędzalnie oraz tkalnie.
Scheibler rozbudowywał swoje przedsiębiorstwo. Odkupywał kolejne budynki i tworzył przemysłowe miasto w mieście. W latach 70. XIX w. postawił przędzalnie na 70 tys. wrzecion (dla porównania pierwsza była na 5740 wrzecion), tkalnie z 1200 krosnami (pierwsza tkalnia miała ich 100). Powstała też kolejna przędzalnia, nieco mniejsza – 54 tys. wrzecion. Przedsiębiorca zbudował również bocznicę kolejową do swojej megafabryki, by zapewnić lepszy transport swoim towarom.
Wojna secesyjna w USA spowodowała kryzys na rynku bawełnianym. Jednak nie dla Scheiblera. Przewidział chwiejną sytuację na rynku i skupił wcześniej ogromne ilości bawełny. Gdy inni zamykali fabryki, on produkował dalej i sprzedawał trzy razy drożej.
Wszystko to przyniosło mu status najbogatszego przemysłowca ziem polskich tamtego czasu.