Gajówka to miejscowość, która znajdowała w odległości około 3 km się od Stoczka Węgrowskiego. Obecnie już nie istnieje, ponieważ stała się częścią tej miejscowości. Przed wojną mieszkało w niej zaledwie parę rodzin w 7 domach, m.in. Radzymińscy – Leokadia, Bolesław i ich dzieci: Mieczysław, Edmund, Danuta oraz Helena.
Gdy Niemcy 22 września 1942 r. rozpoczęli likwidację getta w Stoczku, Żydzi szukali ratunku w okolicznych wsiach przed wywózką do pobliskiego obozu zagłady w Treblince. W dniu deportacji do zabudowań Radzymińskich trafiła Hesia (Haszka) Farbisz. Miała wówczas około 10-11 lat i jako jedyna z rodziny wyrwała się z niemieckiego okrążenia. Przez blisko miesiąc przebywała u polskiej rodziny. Ponieważ swobodnie poruszała się po gospodarstwie, sąsiedzi postanowili ostrzec Radzymińskiego, by ją ukrył. Do leśnego bunkra zaprowadził ją Mieczysław, gdzie przetrwała do wycofania się Niemców z tego terenu w sierpniu 1944 r.
Z czasem okazało się, że w okolicach ukrywa się sporo Żydów. Udawało im się przetrwać, dzięki pomocy Polaków. Do gospodarstw wiejskich przychodzili tylko nocą, m.in. po to, by gotować dla siebie strawę. U mieszkających pod lasem Radzymińskich regularnie bywali Estera i Majer Olszak, Icek – brat Estery oraz Hanna z matką (brak nazwisk), a także inne małżeństwo z dwojgiem chłopców (prawdopodobnie Ela i Sara Tadełbaumowie). Osoby te dysponowały swoją żywnością, zbierając ją na polach, a w sezonie zimowym otrzymywali pożywienie od życzliwych chłopów. Obowiązywała ścisła konspiracja – ukrywający się w lasach i bunkrach nie mogli odwiedzać wsi w grupach. Po jedzenie wybierały się tylko pojedyncze osoby, by nie zostawiać zbyt dużo śladów na śniegu, które mogły naprowadzić na trop kryjówki lub sugerować zbyt duży ruch wokół chat, szczególnie tych stojących na skraju lasów.
Radzymińscy nigdy nie zdecydowali się na przechowywanie Żydów u siebie w zabudowaniach gospodarczych, ponieważ Niemcy nieustannie penetrowali okolicę, przeprowadzając rewizje wiejskich chałup w poszukiwaniu przechowywanych Żydów.
Wszyscy z całej dziewiątki Żydów, którzy regularnie przez dwa lata odwiedzali Radzymińskich, przeżyli okupację. O serdecznych stosunkach, jakie panowały między ratującymi a ratowanymi świadczy długa powojenna korespondencja, jaką prowadziły Helena Radzymińska i Hesia Farbisz