Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział, że polskie magazyny gazu są pełne. – Gdybyśmy musieli tylko tego gazu używać, to te zapasy wystarczą na półtora miesiąca – ocenił minister Sasin w rozmowie z Radiem Białystok. Zapewnił przy tym, że ewentualne ograniczenia w użyciu nie dotkną gospodarstw domowych.
– Nie przewiduję w tej chwili, aby do końca roku, a właściwie do czwartego kwartału, gdy ruszy gazociąg Baltic Pipe, żebyśmy musieli ograniczać dostawy gazu do odbiorców. Nawet gdyby doszło do takiej sytuacji (…), w żadnym wypadku nie dotknie to gospodarstw domowych – powiedział Sasin.
Minister aktywów państwowych przypomniał, że dotąd ok. 45 proc. gazu zużywanego w Polsce to był gaz rosyjski, a 55 proc. pochodzi z innych źródeł. To m.in. krajowe wydobycie, gazoport w Świnoujściu i nowe połączenie z Litwą.
– Tyle, ile zużywają gospodarstwa domowe, to mamy na pewno z tych innych źródeł. Jeśli by konieczne były jakiekolwiek ograniczenia, to dotkną one przemysłu. Mamy na to również przygotowany odpowiedni plan – powiedział i dodał, że polski rząd spodziewał się wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu i sam chciał od tego gazu odejść od końca roku. Decyzja Gazpromu nieco ten proces przyspieszyła.
Sasin przypomniał, że planowana pełna przepustowość gazociągu Baltic Pipe, którym popłynie gaz z Norwegii, to 10 mld metrów sześc. gazu rocznie. Gazociąg zostanie oddany w terminie, ale jego pełna przepustowość będzie dostępna dopiero w przyszłym roku.
Gazociąg Baltic Pipe ma utworzyć nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynki duński i polski oraz do użytkowników końcowych w krajach sąsiednich. Gazociąg będzie mógł przesyłać 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski oraz 3 mld m sześc. z Polski do Danii. Inwestorami są operatorzy przesyłowi: duński Energinet i polski Gaz-System. Według planów ma zacząć działać 1 października.
Arkadiusz Słomczyński