Państwo polskie w okresie międzywojennym było krajem wielonarodowym, w którym, według dostępnych danych statystycznych, około 34% mieszkańców deklarowało niepolską narodowość. Na podziały etniczne nakładała się mozaika religijna i kulturowa. Wiązała się ona z dużą różnorodnością językową ludności II RP. Bogactwo językowe z kolei implikowało powstanie autonomicznych subsystemów prasowych, które w II RP były bardzo dobrze rozwinięte.
Według najnowszych badań ogólna liczba periodyków wydawanych przez mniejszości narodowe w latach 1918–1939 przekroczyła 3500 tytułów. Najliczniej reprezentowana była prasa trzech największych nacji – Żydów, Ukraińców i Niemców. Segment pism żydowskich łącznie liczył 1715 tytułów, a ukraiński – dla porównania – 1132. Z podanej liczby prawie 400 pism żydowskich wydawano jednak nie w języku jidysz lub hebrajskim, lecz po polsku.
Dziś, na podstawie badań naukowych wiemy, że o sile czasopism nie świadczyła ich liczba, lecz nakłady i kluczowa kwestia – zasięg czytelniczy. Co ciekawe, ten ostatni wśród mniejszości narodowych II RP był najwyższy wśród Niemców: 12,7 egz. dziennika przypadało na 100 osób. W społeczności żydowskiej zaś – 10. Dla porównania zasięgi wśród czytelników ukraińskich to 0,6 egz., a wśród białoruskich były bliskie zeru.
Warszawa była największym polskim centrum prasy żydowskiej, gdzie wydawano około 30–40% żydowskich tytułów (około 682), w tym około 40–45 dzienników, które w 1938 r. drukowały 196 tys. egzemplarzy, czyli ok. 20% stołecznego nakładu gazet. Głównymi dziennikami żydowskimi wydawanymi w jidysz były „Der Moment”, „Hajnt” oraz ukazujący się w języku polskim „Nasz Przegląd”. Dwa pierwsze silnie ze sobą konkurowały.
Dużą popularnością w „Hajncie” cieszyły się zwłaszcza „Listy polityczne” – stała rubryka redagowana przez Moszego Justmana, posługującego się pseudonimem B. Juszson. Wedle opinii Mariana Fuksa – czołowego badacza prasy żydowskiej od lat 70. XX w. – Justman, pokłóciwszy się z naczelnym „Der Momentu”, dołączył do redakcji „Hajntu”, pociągając za sobą tysiące czytelników.
„Der Moment” uchodziła za najnowocześniejszą wśród gazet żydowskich. Jej redakcja wyposażona była w maszyny rotacyjne i linotypy nowej generacji. Tygodniowy nakład pisma wahał się między 40 a 60 tys. egzemplarzy, a wydania weekendowe miały nakład blisko 90 tys. Natomiast gdy gazeta opisywała głośną sprawę Menachema Mendla Bejlisa — nakład wynosił ponad sto pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy.
Ostatnie numeru obu dzienników ukazały się 23 września 1939 r.