– Przyjechałem tu z bardzo jasnym przesłaniem: chcemy, by relacje między Izraelem a Polską wróciły na właściwe tory, czyli do stanu, jaki był przed serią kryzysów, która zaczęła się w 2018 roku – zapewnia nowy ambasador Izraela w Warszawie Jakow Liwne w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita”.
Pytany przez gazetę, czy Polska jest nadal postrzegana przez izraelską dyplomację jako kraj antysemicki, antyliberalny i antydemokratyczny, ambasador Izraela wyraził przekonanie, że złożenie przez niego we wtorek listów uwierzytelniających prezydentowi Andrzejowi Dudzie, to kolejny ważny krok na drodze ku przywróceniu normalnych, dobrych stosunków między Izraelem a Polską.
– Takich jak mieliśmy przed serią kryzysów, która zaczęła się w styczniu 2018 roku. Wierzę, że jest szczera wola w Jerozolimie i Warszawie, że razem tego chcemy. Przyjechałem tu kilka miesięcy temu z bardzo jasnym przesłaniem od ówczesnego szefa MSZ, a obecnie premiera Jaira Lapida. Przesłanie brzmi: chcemy, by relacje wróciły na właściwe tory – powiedział.
Gazeta zapytała ambasadora o relacje Izraela z Rosją oraz nakładanie sankcji na Moskwę, w czym Izrael nie uczestniczy.
– Nie możemy ignorować tego, że mamy wyjątkowo trudną sytuacją na naszej północnej granicy. Fundamentaliści, ekstremiści. Reżim irański robi wszystko, by przekształcić ten rejon w Syrii i nie tylko w Syrii w miejsce, z którego powiązane z nim siły mogą nas atakować. (…) Nie jest także tajemnicą, że od 2015 roku rosyjskie lotnictwo jest obecne w Syrii i że Izraelowi byłoby wyjątkowo trudno prowadzić taką politykę bez dialogu z Moskwą. Dla bezpieczeństwa Izraela najważniejszym problemem jest zagrożenie ze strony Iranu, kraju, który co chwilę ogłasza, że chce zniszczyć jedyne państwo żydowskie na świecie, bronią nuklearną czy w inny sposób. Musimy to brać pod uwagę – mówił Liwne w odpowiedzi.
Arkadiusz Słomczyński