Rodziny zamordowanych górników w trakcie pacyfikacji strajku w Kopalni „Wujek” przez blisko trzydzieści lat czekały na skazanie sprawców śmierci ich bliskich.
W trakcie pacyfikacji strajku w Kopalni ”Wujek” w Katowicach 16 grudnia 1981 r. zostało zastrzelonych sześciu protestujących górników, kolejnych trzech zmarło w szpitalach w wyniku odniesionych ran. Strzały do strajkujących oddawali funkcjonariusze plutonu specjalnego Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO). Jeszcze w trakcie stanu wojennego śledztwo w tej sprawie wszczęła komunistyczna wojskowa prokuratura, która szybko, bo już 20 stycznia 1982 r. je umorzyła. Śledczy uznali, że funkcjonariusze użyli broni palnej w obronie koniecznej.
Po upadku komunizmu w Polsce postępowanie sądowe zostało podjęte na nowo. Przeciwko 23 funkcjonariuszom ZOMO skierowano akt oskarżenia do Sądu Wojewódzkiego w Katowicach. Proces karny, trwający ponad 4 lata, zakończył się w 1997 r. uniewinnieniem części oskarżonych, a wobec reszty umorzeniem. Rok później Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił przedmiotowy wyrok. W 1999 r. proces rozpoczął się ponownie. Przesłuchiwani w jego trakcie gen. Wojciech Jaruzelski (premier i minister obrony narodowej w czasie stanu wojennego) oraz gen. Czesław Kiszczak (minister spraw wewnętrznych) zgodnie zeznali, że nikt nie dawał rozkazu strzelania do górników, a strzały padły w obronie funkcjonariuszy. W wyroku zapadłym w październiku 2001 r. ponownie zapadły wyroki uniewinniające lub też umarzające postępowanie. W 2003 r. orzeczenie to zostało ponownie uchylone przez Sąd Apelacyjny. Po raz trzeci proces zomowców rozpoczął się we wrześniu 2004 r. i zakończył się w maju 2007 r. Tym razem sąd skazał 14 funkcjonariuszy na kary od 2,5 do 3 lat więzienia, natomiast ich dowódca otrzymał wyrok 11 lat więzienia. Ten ostatni Sąd Apelacyjny w Katowicach złagodził do lat 6. Natomiast w przypadku pozostałych osób podniósł wyroki od 3,5 do 4 lat więzienia. W kwietniu 2009 r. Sąd Najwyższy oddalił skargi kasacyjne obrońców funkcjonariuszy, uznając że użycie broni było bezprawne.
Niestety, sądzony w oddzielnym procesie gen. Czesław Kiszczak, oskarżony o przyczynienie się do śmierci górników nigdy nie został prawomocnie skazany.