14 grudnia 1970 r. w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wybuchała fala strajków, która spowodowana była drastycznymi podwyżkami cen wprowadzonymi na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia. Komunistyczne władze do ich stłumienia skierowały oddziały wojska, zezwalając im na użycie broni palnej. W efekcie zginęło 45 osób, a ponad 1000 zostało rannych.
Pod koniec lat 60-tych XX w. w rządzonej przez komunistów Polsce doszło do kulminacji kryzysu politycznego i ekonomicznego. Władze, w ramach prób poprawy sytuacji gospodarczej, postanowiły wprowadzić podwyżki cen obejmujące przede wszystkim podstawowe artykuły spożywcze. Komunikat o tym został opublikowany przez radio i telewizję wieczorem 12 grudnia 1970 r. wraz z informacją, że nowy cennik produktów obowiązuje od dnia następnego, czyli niedzieli – 13 grudnia 1970 r. Władze komunistyczne, na czele z Władysławem Gomułką (1905-1982), być może, liczyły na to, że społeczeństwo nie będzie protestować, z uwagi na podpisany przed kilku dniami, tj. 7 grudnia 1970 r. układ z Republiką Federalną Niemiec o normalizacji stosunków i uznaniu granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Podwyżki cen uderzały przede wszystkim w osoby najniżej uposażone. . Skalę podwyżek potęgował fakt, że zostały one wprowadzone w całkowitym zaskoczeniu i na 11 dni przez Świętami Bożego Narodzenia.
Już w poniedziałek 14 grudnia 1970 r. zastrajkowały pierwsze zakłady prac na Wybrzeżu. Protesty rozpoczęły się w Stoczni im. Lenina w Gdańsku. Strajkujący żądali od kierownictwa zakładu cofnięcia wprowadzonych podwyżek. Postulat ten nie został zrealizowany, w związku z tym stoczniowcy wyszli poza bramy zakładu i skierowali się pod siedzibę lokalnych władz partii komunistycznej – Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Tutaj chcieli przekazać swoje żądania Alojzemu Karkoszce I sekretarzowi Komitetu Wojewódzkiego (KW) PZPR, który w tym czasie był w Warszawie.
Tłum protestujących stale się powiększał, ponieważ cały czas dochodzili strajkujący z kolejnych gdańskich zakładów pracy. Rozpoczął się pokojowy przemarsz ulicami Gdańska, który został przerwany około godz. 16 atakiem oddziałów Milicji Obywatelskiej (MO). Rozpoczęły się walki uliczne, które zakończyły się w godzinach nocnych.
Kolejnego dnia starcia rozgorzały na nowo, a do protestujących funkcjonariusze MO oddali strzały używając ostrej amunicji. Pod siedzibą Komendy Miejskiej MO w Gdańsku doszło do regularnych walk. Milicja dostała wsparcie od jednostek wojskowych wyposażonych w czołgi, transportery opancerzone i śmigłowce. W toku walk podpalono m.in. budynek KW PZPR. W starciach zginęło 6 protestujących, kilkaset osób zostało rannych, siły porządkowe zatrzymały około 500 osób. Kolejne dwie osoby zginęły rano następnego dnia w okolicach jednej z bram stoczni, kiedy wojsko i milicja otoczyła ścisłym kordonem zakład, uniemożliwiając w ten sposób wyjście na ulice Gdańska. Strajkujący pozostali w stoczni, ogłosili strajk okupacyjny i utworzyli komitet strajkowy. Sytuacja na ulicach zaczęła się uspokajać. Wieczorem za pośrednictwem mediów wicepremier Stanisław Kociołek wezwał ludzi do powrotu do pracy.
Jak się okazało, nazajutrz apel władz dla wielu stał się śmiertelną pułapką. Rano 17 grudnia, robotnicy dojeżdżający do pracy kolejką, wysiadając na stacji Gdynia-Stocznia, natknęli się na blokadę wojska i milicji, która uniemożliwiała im dotarcie do pracy w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Tłum stawał się coraz większy, ponieważ pociągi dowoziły kolejne rzesze stoczniowców udających się do pracy zgodnie z wezwaniem Kociołka. Siły porządkowe wkrótce zaczęły strzelać do bezbronnego tłumu. Zginęli kolejni robotnicy i wielu zostało rannych.
Wkrótce na ulicach Gdyni, podobnie jak wcześniej w Gdańsku, rozpoczęły się nierówne walki strajkujących z siłami porządkowymi. Były kolejne ofiary śmiertelne. Jedną z nich był 18-letni Zbigniew Godlewski, który zginął, wracając z wiecu pod Komitetem Miejskim PZPR w Gdyni. Jego ciało ponieśli protestujący na zdemontowanych drzwiach, co stało się symbolem wydarzeń Grudnia 1970 r. i inspiracją do powstania „Ballady o Janku Wiśniewskim”.
Siły porządkowe zatrzymywały strajkujących, którzy byli następnie brutalnie bici. Pomimo rzucenia znacznych sił milicji i wojska akcja protestacyjna przeniosła się do innych miast. Od 15 grudnia rozpoczęły się strajki na terenie Elbląga. Tutaj również na ulicach miasta doszło do walk z siłami porządkowymi, które zakończyły się rano 19 grudnia. W wyniku starć został zabity 22- letni Tadeusz Sawicz, a wiele osób było rannych.
W momencie kiedy protest, w wyniku brutalnej pacyfikacji został stłumiony na ulicach Gdańska i Gdyni, zamieszki uliczne rozpoczęły się w Szczecinie. 17 grudnia przed południem na terenie tamtejszej Stoczni im. Adolfa Warskiego robotnicy zorganizowali wiec. . Protestujący domagali się odwołania podwyżek oraz możliwości rozmów z tutejszym I sekretarzem KW PZPR Antonim Walaszkiem. Ten jednak stwierdził, że z „motłochem” rozmawiać nie ma zamiaru. Takie stanowisko spowodowało eskalację protestu. Grupa strajkujących udała się pod siedzibę KW PZPR, gdzie dołączyli do nich robotnicy z innych zakładów.
Pod siedzibą lokalnych władz partyjnych doszło do ulicznych walk, w trakcie których strajkujący podpalili siedziby partii. W związku ze zbyt małymi miejscowymi siłami porządkowymi, władze zaczęły ściągać dodatkowe oddziały wojska. Wśród nich znalazły się jednostki pacyfikujące protesty w Gdańsku i Gdyni. Nastąpiła dalsza eskalacja przemocy. Doszło do podpalenia budynku Komendy Wojewódzkiej MO. Oddziały milicji i wojska w trakcie walk użyły broni, w efekcie czego zginęło 14 osób i było wielu rannych.
Następnego dnia strajkujący pozostali w zakładach pracy. W starciach pod stocznią, którą siły porządkowe otoczyły kordonem, padli kolejni ranni, z których dwie osoby zmarły w szpitalu. Protestujący powołali Ogólnomiejski Komitet Strajkowy, który przedstawił 21 jeden postulatów, w tym żądania powołania niezależnych związków zawodowych oraz rozliczenia sprawców robotniczej masakry. W dniu 20 grudnia doszło do pozornego porozumienia pomiędzy władzami a strajkującymi. Dwa dni później protest zakończono.
Bezpośrednim efektem wydarzeń grudnia 1970 r. był przewrót w ekipie rządzącej. Odchodzącego w niesławie Gomułkę, na stanowisku I sekretarza KC PZPR zastąpił Edward Gierek. Najtragiczniejszy był jednak bilans ofiar. W kraju zginęło czterdzieści pięć osób, a ponad tysiąc zostało rannych.