Jeśli pójdziemy na dalsze ustępstwa, mam tu na myśli np. uznanie Krymu jako rosyjskiego albo niepodległości jakichś separatystycznych republik, to znowu Zachód będzie krok do tyłu, a Rosja o krok do przodu. Każdy z nas chce pokoju, ale żeby to nie było jak sukces Chamberlaina w 1938 r., gdy oddanie Czechosłowacji Niemcom nie dało pokoju, tylko wzmogło apetyt i odsunęło tylko wojnę w czasie – powiedział Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej, w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej.
Wiceszef resortu obrony zwrócił uwagę, że od lat „u niektórych na Zachodzie dominuje szalenie naiwne, bo niebezpieczne podejście – że prawda leży pośrodku i potrzebny jest kompromis. A prawda rzadko leży pośrodku.”
Przypomniał, że Rosjanie konsekwentnie budują narrację o zagrożeniu z Zachodu, który ich okrąża. Tymczasem od 2008 roku to Rosja posuwa się naprzód.
Osetia, Abchazja, Krym, Donbas – mówię tylko o tych najbardziej jaskrawych przykładach, gdzie Rosja użyła sił zbrojnych. Poza tym mamy przecież działania służb specjalnych i najemników na całym świecie: Sahel, Naddniestrze, Mołdawia, zamachy w Londynie, Berlinie, Czechach, Bułgarii, nie wspominając o licznych atakach cybernetycznych – stwierdził Ociepa.
Zdaniem wiceszefa MON nie można wykluczyć, że wojska rosyjskie nie wycofają się już z Białorusi. Będą znacznie bliżej nas, co zmieni sytuację geopolityczną Polski. Być może, jest to jeden z rosyjskich scenariuszy.
Przesunięcie znacznych wojsk rosyjskich bliżej Zachodu. Bliżej nas i bliżej Ukrainy. Będą do ewentualnej ofensywy znacznie lepiej przygotowani niż teraz. My się skupiamy na lutym 2022 r., a może być tak, że Rosja przećwiczy pewne scenariusze, w tym logistyczne i za rok-dwa zadziała znowu, tyle że znacznie szybciej – dodaje wiceminister Ociepa.
Adrian Andrzejewski