Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2022 r. 50,9 proc. małżeństw (w Polsce została zawarta w świątyni. Na początku XXI wieku małżeństwa wyznaniowe (czyli zawierane w kościele, ale ze skutkiem cywilnym) stanowiły ponad 70 proc. wszystkich ślubów.
Przez pierwsze dwie dekady XXI w. udział małżeństw wyznaniowych w ogólnej liczbie małżeństw co prawda kurczył się, ale bardzo powoli. Do tąpnięcia doszło w 2020 r., czyli podczas pandemii.
– Stała się ona ważną cezurą nie tylko małżeństw wyznaniowych, ale także dla religijności w ogóle. Nie dlatego, że sama w sobie fundamentalnie coś zmieniła, ale że stała się katalizatorem dla wielu procesów, które odpowiadają za odsuwanie się od praktyk religijnych – mówi dr Radosław Tyrała, socjolog religii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
W Polsce spada liczba małżeństw w ogóle, m.in. przez wzgląd na zmieniający się stosunek do tej instytucji w społeczeństwie, jak również kurczącą się liczebność kolejnych roczników wchodzących na rynek matrymonialny.
GUS gromadzi dane dotyczące małżeństw aż do poziomu powiatów. Widać tutaj znaczące różnice między poszczególnymi częściami kraju, np. w powiecie limanowskim (woj. małopolskie) małżeństwa wyznaniowe stanowiły 81,8 proc., a w Jeleniej Górze było to już tylko 17,5 proc.
Dr Tyrała dodaje, że wartości dotyczące małżeństw pokrywają się z wynikami spisu powszechnego, a konkretnie częścią dotyczącą przynależności religijnej. Co do zasady na zachodzie jest ona słabsza, a na wschodzie silniejsza.
Główny Urząd Statystyczny gromadzi te dane od ponad dwóch dekad – małżeństwa wyznaniowe o skutkach cywilno-prawnych można zawierać w Polsce od listopada 1998 r. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak przez ten czas zmieniał się ich udział na poziomie lokalnym. Mogłoby się wydawać, że odsetek ten spadał mniej więcej równomiernie w całym kraju; jest jednak inaczej. Na zachodzie kraju zmiana ta zachodzi znacznie szybciej niż na wschodzie – czytamy w serwisie onet.pl.
Arkadiusz Słomczyński