Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że będzie rozmawiał z premierem Ukrainy Denisem Szmyhalem o sprawie upamiętnienia przez Ukraińców Stepana Bandery, skrajnego nacjonalisty, którego ugrupowanie odpowiada za wymordowanie w latach 1943-44 na Wołyniu ponad 100 tysięcy Polaków.
Z okazji 114. rocznicy urodzin Stepana Bandery, która przypadła 1 stycznia, Rada Najwyższa Ukrainy we wpisie na Twitterze opublikowała jeden z jego cytatów oraz zdjęcie szefa ukraińskich Sił Zbrojnych Walerija Załużnego z portretem Bandery w tle. Wpis został już najprawdopodobniej usunięty.
Wczoraj, 2 stycznia, premier Morawiecki w mediach społecznościowych podczas spotkania z Internautami podkreślił, że Polska nigdy nie zapomni o ofiarach ludobójstwa na Wołyniu.
Z kolei rzecznik resortu spraw zagranicznych Łukasz Jasina pytany o upamiętnienie Bandery stwierdził, że w jego opinii „nasz stosunek do zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię pozostaje niezmienny”. Liczymy, że zbliżenie narodów polskiego i ukraińskiego doprowadzi do lepszego zrozumienia wspólnej historii – dodał.
O Banderze mówił też w RMF FM szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, który przekonywał, że „nie można oczekiwać od Ukraińców potępienia Bandery oraz innych liderów UPA, którzy dla naszych wschodnich sąsiadów są narodowymi bohaterami”.
Realistycznie patrząc, trudno jest sobie wyobrazić, aby Ukraina była w stanie zrezygnować ze swojego punktu widzenia na walkę o niepodległe państwo. Trudno oczekiwać, żeby UPA jako coś, co jest kojarzone przede wszystkim z walką przeciwko Rosjanom i Niemcom, została w jakiś sposób z ukraińskiej historii wymazana – stwierdził Kumoch.
W jego opinii jednak budowanie ukraińskiej tożsamości na bazie UPA będzie bardzo mocno ograniczone w najbliższych dziesięcioleciach, bo „pojawiają się bohaterowie tej wojny wyzwoleńczej i oni przyćmią UPA”.
Adrian Andrzejewski