Polacy zebrali 22,5 miliona złotych potrzebne na zakup tureckiego drona Bayraktar. Pułap udało się przekroczyć w niedzielę po godz. 14. Latająca maszyna trafi do walczących Ukraińców, którzy dzięki niej skuteczniej będą mogli niszczyć rosyjski sprzęt.
Kwotę potrzebną, by kupić Bayraktara osiągnięto cztery dni przed końcem zbiórki założonej przez publicystę Sławomira Sierakowskiego. Pomysłodawca zapowiedział, jeśli uda się zebrać więcej niż 22,5 mln złotych, nadwyżka trafi na konto ukraińskich Sił Zbrojnych w banku centralnym tego kraju.
– Od początku zbiórki zapisane było, że środki trafią do Narodowego Banku Ukrainy na Fundusz Sił Zbrojnych – poinformował Sierakowski w Polsat News. Dodał, że to realna szansa, aby wspomóc Kijów w wojnie i zaznaczył, że firma może przekazać maszyny bojowe Ukrainie nieodpłatnie, a środki przekazać na cele humanitarne.
– To wówczas będzie znaczyło, że pomożemy Ukrainie dwa razy. To będzie ponad 40 milionów złotych – powiedział.
Organizator zbiórki podkreślił, że mimo iż trwa już piąty miesiąc wojny, to Polacy potrafią się zmobilizować się w dobrej sprawie. – Bayraktar chroni życie ukraińskich żołnierzy. Wysyłamy do Ukrainy sygnał nadziei – stwierdził Sierakowski.
Oprócz Polaków w kraju i za granicą akcję „Kupmy Ukraińcom Bayraktara!” wspierali też m.in. mieszkający w Polsce Ukraińcy i Białorusini.
– To jest największa zrzutka w historii naszego serwisu, który działa od 2013 r. – mówił „Presserwisowi” Tomasz Chołast, współzałożyciel portalu Zrzutka.pl. Rekordziści potrafili wpłacić ponad 20 tys. zł.
Wcześniej producent dronów – firma Baykar Makina z Tucji – przekazał Ukrainie trzy Bayraktary za darmo. Swoją zbiórkę na zakup jednego takiego bezzałogowego statku powietrznego przeprowadzili także Litwini. Dzięki tym maszynom udało się zlikwidować wiele oddziałów okupanta i zniszczyć sporo sprzętu rosyjskiego agresora.
Arkadiusz Słomczyński