Ceny usług w najlepszych restauracjach we Francji od lat 50. XX w. rosły szybciej od pensji agenta 007.
Lee A. Craig, Julianne Treme i Thomas J. Weiss opracowali analizę „Licence to Dine: 007 and the Real Exchange Rate” („Licencja na biesiadowanie: agent 007 i prawdziwy kurs wymiany walut”). W książkach Iana Fleminga o Jamesie Bondzie jest opisanych aż 500 jego posiłków, średnio 12 w każdej powieści.
W powieściach o agencie 007 jest wymienionych ponad 100 restauracji, z których prawie dwie trzecie działa do dzisiaj, a przynajmniej działało do pandemii w 2020 r.
Naukowcy przygotowali bazę danych cen z 18 restauracji, w których jadał James Bond. Są wśród nich: L’Oustau de Baumanière z Les Baux-de-Provence oraz Le Grand Véfour z Paryża, obie z trzema gwiazdkami.
Naukowcy zgromadzili także dane za lata 1953–2019 dotyczące płac osób z brytyjskiej służby cywilnej z poziomu 7 (ang. Grade 7 salaries), a więc takiego, do którego zaliczał się również słynny agent 007
Z analizy wynika, że ceny usług we francuskich restauracjach rosły szybciej niż dochody agenta w badanym okresie. Aby raz w tygodniu zjeść w luksusowej restauracji w latach 50. i 60. XX w., James Bond musiałby wydać 18 proc. swojej pensji. Tymczasem taki sam „koszyk” posiłków po wprowadzeniu we Francji euro (czyli po 2002 r.) pochłonąłby aż 26 proc. zarobków słynnego agenta, a pod koniec badanego okresu nawet jedną trzecią jego pensji.
Dla zainteresowanych zarobkami tajnego agenta jej królewskiej mości autorzy podają, że w książce „Moonraker” z 1955 r. Fleming pisał, że Bond otrzymywał 1500 funtów rocznie. To ponad trzykrotnie więcej, niż wynosiła średnia pensja w Wielkiej Brytanii (434 funty). Agent 007 dostawał pensję, która sytuowała go w grupie kilku procent najlepiej zarabiających Brytyjczyków. Dla porównania, obecnie w Polsce pensja ponad trzykrotnie przekraczająca średnią krajową wynosiłaby ok. 21 tys. zł miesięcznie.
Aleksander Piński, dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych. zlec