Zmiany klimatu sprzyjają rozwojowi chorób przenoszonych przez komary i kleszcze, a ich zasięg występowania rośnie – informuje Instytut Ochrony Środowiska. Jeśli klimat będzie nadal się ocieplał, to w Polsce za kilkadziesiąt lat może pojawić się gorączka Denga czy Zachodniego Nilu – ostrzegają eksperci.
Badania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wykazały, że z powodu chorób wektorowych (m.in. boreliozy, malarii, babeszjozy i gorączki Zachodniego Nilu) rocznie umiera ok. 600 tys. osób na świecie.
– To więcej niż populacja Poznania, piątego co do wielkości miasta w naszym kraju. Gdy dodamy do tego zagrożenia powodowane intensyfikacją występowania zjawisk ekstremalnych, które swoim zasięgiem geograficznym zaczynają obejmować niespotykane dotychczas obszary, skutki mogą znacznie wzrosnąć – powiedział ekspert Instytutu Ochrony Środowiska-Państwowego Instytutu Badawczego Krzysztof Skotak.
Powołując się na badania przeprowadzone przez Narodowy Instytutu Zdrowia Publicznego eksperci zwrócili uwagę, że w Polsce głównymi wektorami są kleszcze i komary. Badania wykazały ponadto, że zasięg występowania wektorów rozszerza się coraz bardziej na kraje Europy Północnej.
Instytut prognozuje, że jeśli zmiany klimatu będą w dalszym ciągu postępować w takim tempie, to w perspektywie kilkudziesięciu lat będziemy mogli w Polsce zarazić się obecnie tropikalnymi chorobami, takimi jak gorączka Denga, gorączka Zachodniego Nilu czy gorączka Chikungunya.
– Zmiany klimatu mają zasadniczy wpływ na poprawę warunków rozwoju oraz wzrost zasięgu występowania wektorów, które mogą przenosić chorobotwórcze wirusy i bakterie. Wzrost średniej temperatury, wydłużenie się okresu wegetacyjnego, łagodne zimy i ciepłe oraz wilgotne lata to kluczowe czynniki sprawiające, iż wektory przeżywają dłużej, a ich populacja stale rośnie – zaznaczył Skotak.
Arkadiusz Słomczyński