Nastroje konsumentów w Europie w lutym się poprawiły, ale wciąż są bardzo pesymistyczne, co źle wróży wynikom gospodarczym. Na tle innych krajów Polska prezentuje się jednak bardzo dobrze. Polacy nie boją się bezrobocia, coraz mniej obawiają się też wzrostu cen.
Indeks zaufania konsumentów w Polsce wyniósł w lutym 1,2 pkt i był niższy o 0,4 pkt w porównaniu ze styczniem. Z danych Komisji Europejskiej (KE) wynika, że – poza Polską- tylko na Litwie ten indeks był po pozytywnej stronie. Skrajny pesymizm panuje w Grecji (-47,2), na Węgrzech (-25,9) i w Portugali (-23,3).
Według informacji KE potencjał konsumpcyjny to właściwie jedyna rzecz, z której możemy się cieszyć, bo wskazania koniunktury w przemyśle (-16,4 pkt.), usługach (-0,7 pkt.), handlu detalicznym (-1,5 pkt.) i budownictwie (-13,7 pkt.) są już po pesymistycznej stronie rzeczywistości.
Skąd tak względnie dobre wskazania dla konsumpcji? Pierwsza rzecz, Polacy nie boją się bezrobocia. Właściwie w Europie tylko Węgrzy bezrobocia się obawiają, ale polskie odczyty są powyżej średniej unijnej. Druga rzecz to spadające oczekiwania odnośnie do wzrostu cen w najbliższych 12 miesiącach. Wskaźnik spadł w lutym do 23,1 pkt z 24 pkt w styczniu, czyli oczekujemy spadku tempa inflacji i spadek oczekiwań odnotowywany jest już trzeci miesiąc z rzędu – czytamy w Business Insider.
Większość Polaków jest przygotowana na duże wydatki w najbliższych 12 miesiącach i tu nasz wskaźnik 12,4 pkt jest najwyższy w Europie. Na drugim miejscu jest Litwa z 6,1 pkt i to wszystko, jeśli chodzi o optymistyczną stronę kontynentu. Handel detaliczny sygnalizuje spadek wzrostu zapasów (wskaźnik spadł z 4,7 do 4,4 pkt), co tylko dodaje argument do dobrej oceny konsumpcji w naszym kraju.
Z drugiej strony rosną zapasy wyrobów gotowych w przemyśle, ale odczyty nie są bardzo negatywne (2,6 pkt, wzrost z 1,9 pkt w styczniu). Względnie najlepiej wygląda sytuacja branży usługowej, gdzie nawet wzrosła ochota firm do zatrudniania w najbliższych trzech miesiącach.
Arkadiusz Słomczyński